Hotel test St. Bruno

Przerwa na wodnym szlaku i śniadanie w bibliotece

Jeśli nie macie jachtu ani jeśli nawet nigdy nie pływaliście na takowym  i mówicie, że nie będziecie nigdy wilkiem morskim możecie kiedyś zawinąć do jakiegoś portu lub po prostu trafić na Mazury.

Wśród wielu malowniczych miejsc i jezior, jednym z kultowych miejsc (nie tylko dla żeglarzy) jest Giżycko, które może stanowić świetną bazę wypadową do dalszych lub bliższych zakątków regionu. Samo miasto może być celem np. weekendowego wypadu.

Ktoś powie – wolę Mikołajki, Mrągowo, Kętrzyn lub Olecko. I dobrze, bo wszystkie te miejsca mają swój urok i klimat. Ale Giżycko łączy wiele elementów w jednym miejscu – jeziora, kanał, twierdza, rynek, przystań itp. Tylko tu znajdziecie jedyny tego rodzaju ręcznie obsługiwany  most obrotowy, który jest składany na czas przepływania jednostek przez kanał łączący jezioro Niegocin z sąsiednim jeziorem Kisajno. To w okolicach Giżycka mamy największe skupisko jezior (13) w Polsce. To tu nakręcono słynny film „Nóż w wodzie”, a miejscowy port jachtowy jest obowiązkowym miejscem na szlaku Wielkich Jezior. Nic dziwnego, że Giżycko nazywane jest żeglarską stolicą Polski.

Ja akurat do Giżycka dojechałem autem od strony centrum. Trafiłem na zamknięty (złożony) przez ponad godzinę most obrotowy, o czym informował wyświetlacz w dwóch językach. Chcąc nie chcąc, musiałem zaliczyć objazd aby dotrzeć do położonego po drugiej stronie kanału hotelu.

Hotel St. Bruno położony jest po stronie słynnej Twierdzy Boyen, a samo miejsce ma ciekawą historię. Hotel mieści się w odrestaurowanym krzyżackim zamku. Dzięki renowacji i częściowej odbudowie, uratowano popadający w ruinę jeden z najważniejszych zabytków Giżycka, przywracając jego gotycko-renesansowy wygląd (przynajmniej na zewnątrz).

Obiekt składa się z kilku budynków, które łączą się wspólnym dziecińcem lub podziemiem. Na tym poziomie znajdziemy m.in. recepcję, salę konferencyjną oraz SPA z niewielkim basenem. Nawet przy kiepskiej pogodzie można tu spędzić miło czas i po prostu odpocząć.

Rozmieszczenie pokojów w różnych budynkach sprawia, że część noclegowa zachowuje kameralny charakter. Wnętrza utrzymane są w stylistce historycznej przypominającej angielski manor house.

Mój pokój znajdował się na pierwszym piętrze (są windy), a okna wychodziły na kanał. Miło było przez chwilę obserwować paradę przepływających większych i mniejszych jednostek. Pokój był niezbyt duży, ale zawierał wszystko co potrzebne – w tym biurko, zestaw do kawy/herbaty, sejf, minibar.

Na ścianach wisiały stylizacje starych fotografii, przypominające historię obiektu i miasta. W sezonie letnim przyda się indywidualnie sterowana klimatyzacja oraz dźwiękoszczelne okna  (przejeżdżające po moście pojazdy mogą dla niektórych być hałaśliwe).

Ciekawym miejscem jest restauracja La Biblioteque – umiejscowiona w jednym ze skrzydeł zamku. Wysokie wnętrze odsłania więźbę dachową , a z galerii można spojrzeć na całe wnętrze.  Druga część restauracji to jakby dawna oranżeria – w przeciwieństwie do biblioteki (w której panuje dyskretny półmrok przerywany ściennymi kinkietami) pełna naturalnego światła. W takim miejscu śniadania ( i nie tylko) smakują wyśmienicie. Wybór bufetu śniadaniowego był istotnie bardzo szeroki – wliczając w to również ryby – w końcu jesteśmy w krainie jezior.

Na rybę można zresztą udać się do jednej z restauracji w pobliżu, ponieważ wzdłuż kanału ciągnie się rodzaj deptaka/promenady, którym możemy dojść do portu jachtowego i jeziora Negocin.

Reasumując:

Położenie:          4

Śniadania:           5

Pokój:                  4

Udogodnienia:   4

Śniadania:           5

Booking.com
Udostępnij

About the author

redaktor bloga hoteltest.pl
pawel@hoteltest.pl

Dodaj komentarz